poniedziałek, 17 czerwca 2013

#5 Erica "Zostałam sama. Znowu"

                Cisza jak makiem zasiał. Słyszałam własną tętniącą krew w żyłach. Trochę mnie to przerażało, ale wolnym krokiem szłam przed siebie. Korytarz był ogromny. Przypominał mi… dworzec, tak dworzec. Brakowało tylko torów kolejowych i pociągów.
                Wielkie kolumny, ławki co kilkanaście metrów, ściany z dużych, kamiennych bloków. U góry żyrandole, które; co bardzo mnie zdziwiło; poruszały się to w prawo, to w lewo w rytmie walca. Czasem się zderzały i nastawał mały błysk po całym korytarzu – chwilowy sylwester.
                Przeszłam korytarz do samego końca dokładnie przeglądając każdą gablotkę i każdy obraz.
- Obserwują mnie – pomyślałam. Wszystkie postacie z ruchomych obrazów nie mogły oderwać ode mnie oczu. Wydawało się jakby zaraz miały wyjść spoza ramy i wskoczyć tuż na moją małą osóbkę. Niektórzy uśmiechali się życzliwie jak mama, inni krzywili się lub szeptali coś do swojego sąsiada. Nie wiedziałam, śmiać się czy płakać?
                Otrząsnęłam się stwierdzając, że jestem jaka jestem i szybkim krokiem weszłam po schodach. Miałam znaleźć się na pierwszym piętrze… Miałam. Gdy przeszłam ostatni schodek, zamiast ujrzeć drugi tak samo długi korytarz, zobaczyłam wielkie pomieszczenie. Jeszcze przestronniejsze jak Sala Ćwiczeń. Było wiele osób, wszyscy w tych sztywnych, granatowych sweterkach. Siedzieli przy okrągłych stołach, jedząc dość nieapetyczne danie. Przypominało kurczaka, ale nie byłabym w 100% pewna, że to właśnie to.
- Bez domysłów – szepnęłam, chowając się za starym, brązowym kredensem. Nie byłam typem duszy towarzystwa, ale w końcu jak mam chodzić do tej szkoły to trzeba kogoś poznać.
                Wysunęłam się na główne przejście między stolikami i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu nikt nawet nie obrócił się w moją stronę. Podeszłam bliżej jakiejś wysokiej blondynki, która dyskutowała ze swoją ślepą (ze względu na grube soczewki w okularach) koleżanką na temat niejakiego Jebneea.
- Przepraszam bardzo... – zaczęłam lekko trącając blondynkę w ramię. – Co to za miejsce? – nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. – Czemu nic nie mówicie? Czy to jakiś sen, kurczę?!
Wkurzyłam się krzycząc na cały głos:
- CZY JA ZWAROWIAŁAM?!
- Spokojnie… - obróciłam się zdziwiona w stronę dochodzącego głosu.
                Przy wejściu stała młoda kobieta o niezwykle rzadkiej urodzie. Miała proste, czarne włosy, ciemne oczy i charakterystyczne kości policzkowe, które sprawiały, że wyróżniała się z dotychczasowo poznanych przeze mnie osób. Podeszła do mnie, po czym objęła ręką i odparła:
- Mało osób tu trafia za pierwszym razem – spojrzałam na nią zdziwiona. – I to jeszcze, gdy ich dusza jest tylko w połowie „inna”.
                Nieznajoma kobieta przeszła ze mną kilka metrów, a ja nie odzywając się, słuchałam jej monologu.
- Przepraszam – próbowałam wejść w zdanie, ale słowa wyciekały jednym, płynnym nurtem nie dając szansy wypowiedzieć się mojej zdezorientowanej osobie.
- No dobrze, więc może się przedstawisz – po chwili oznajmiła ciemnooka kobieta. – A faktycznie! Przecież ja wiem kim Ty jesteś! – zaśmiała się dając znaki, że chyba nie jest najnormalniejszą osobą.
- Erica! Jak dobrze Cię widzieć! Ależ się zmieniłaś! Taka byłaś pulchniutka, dzidziuś malutki! Agnes nie lepsza. Bliźniaczki od dawna są u nas znane.
                Po każdym słowie coraz bardziej skrzywiałam swoją minę, zastanawiając się skąd o mnie tyle ta szkoła wie.
- Z kim mam przyjemność mówić? – zebrałam się na wypowiedzenie kilku słów, póki nie rozpoczął się następny monolog.
- Dobre pytanie, moja droga. – młoda kobieta uśmiechnęła się szeroko, następnie ruszyła do drzwi.
               Sala była pusta. Zostałam sama. Znowu.  

_________________________________________________________________________________________________
Przepraszam za taki krótki rozdział, ale nie miałam kompletnie weny co mogłoby się zdarzyć. Zakończyłam dość niejednoznacznie, co daje mi możliwość wymyślenia czegoś lepszego na raz następny. Szkoła w ostatnim tygodniu dała nieźle popalić, trzeba było wszystko poprawiać. Teraz koniec, więc mam nadzieję, że nasza powieść będzie się rozwijać, a kolejne rozdziały pojawiać coraz częściej!

2 komentarze:

  1. Jedna uwaga - jeśli pisze się w narracji pierwszoosobowej coś w stylu "- Obserwują mnie – pomyślałam." wygląda nieco dziwnie, przynajmniej dla mnie. Skoro pisze się jako dana postać, zwroty "pomyślałam" są raczej zbędne. W końcu wszystko, każde słowo jest myślą bohaterki. Ale spokojnie, to tylko takie moje głupie myśli, lubię się czepiać i tyle... xD I jeszcze jedno.. "100%" - takie rzeczy lepiej wyglądają, gdy są pisane słownie ;)

    A poza tym... Jestem zachwycona. Wygląda na to, że nawet gdy brak Ci weny, piszesz świetne rozdziały. Może to przez te opisy? Nie mam pojęcia. Zresztą, nie ważny jest powód, oby tylko było tak dalej!
    Rozdział jest ciekawy i tajemniczy. Lubię takie! Nie będę się więcej rozwodzić na ten temat, czekam na więcej!

    Ps. Założyłam nowego bloga, jednak oczywiście nie zamierzam rezygnować z historii Gees ;)
    niepokorna-alfajiri.blogspot.com
    pozaczasem94.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnie piszesz ;) będe tu zaglądac częsciej :)
    Obserwuje i byłoby mi miło gdybyś także to zrobiła jeśli oczywiście chcesz :)
    arica-sb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Za każde miłe słowo, za każdą opinię i za każdą (konstruktywną) krytykę jesteśmy bardzo wdzięczne :)